Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom III-IV.djvu/570

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
LACKI.

O ja nieszczęśliwy!
Królu! Czarniecki!... toż moja zapłata,
Za waszą sprawę żem nadstawiał szyję!
Patrzcie, com zdziałał!

HELENA (z rozpaczliwym wyrzutem).

Tyś zabójcą brata!

(Klęka przy trupie).
GNOIŃSKI (w obłąkaniu).
Patrz, panie Jerzy, czy mu puls nie bije?
(Usiada obłąkany).
GOSPODARZ (wchodząc, do Jerzego).
Wasz koń już gotów!... Co! trup tu się tarza?
LACKI.
Głos obowiązku!... O, lecę już, lecę!
(Rzuca gospodarzowi kieskę ze złotem).
Trupa ze szlachtą nieście do cmentarza,

A tych nieszczęsnych miejcie w swej opiece.
Muszę biedz... listy doręczyć królowi,
A potem... potem... pożegnać świat marny...
Przyjdę zobaczyć, czy żywi, czy zdrowi,

(Z rozpaczą):
I strzaskać głowę o kamień cmentarny.
(Wybiega. Szlachta krząta się około pielgrzyma, Gnoińskiego i Heleny),
(Zasłona spada).



AKT TRZECI.



Mieszkanie królowej w Głogowie na Śląsku; komnata królowej — stół zawalony papierami. Jeden Paź krząta się i ustawia sprzęty, drugi
Paź wchodzi i mówi.

SCENA PIERWSZA.

PIERWSZY PAŹ.
Królowa jejmość pewnie nieubrana,

Albo spoczywa po wczorajszej pracy.