Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom III-IV.djvu/537

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Powinien słyszeć, echo się rozlega,
Blask od ogniska szerzyć się poczyna.
Dobre to chłopię Krzysztof; mój kolega.
Tylko że milczy i nie pije wina.
Mnie niepojęta takowa odraza.
Ale tam w krzakach słyszę coś szeleści
Kto idzie? hasło?

GŁOS ZA SCENĄ.

Jan Kazimierz Waza.

STRZEMIEŃ.
Wiwat! niech żyje w radości i części!


SCENA DRUGA.

STRZEMIEŃ i LACKI.

STRZEMIEŃ.
Czołem waszmości, panie Floryanie!

Coś mi przepadłeś i z duszą, i z ciałem.

LACKI.
Pan wojewoda nim skończył pisanie,

Czekać przed jego namiotem musiałem.

STRZEMIEŃ.
Cóż tam w obozie?
LACKI.

Opłakane wieści!
Coraz to sroższe ciosy na Polaków!
Słowa, mi w uściech drętwieją z boleści:
Szwed pod Krakowem.

STRZEMIEŃ.

Co! zdobył już Kraków?