Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom III-IV.djvu/178

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Już topory i miecze dobyto, —
Kiedy Lachów wódz młody,
W znak pokoju i zgody.
Hełm złocisty ze strusią zdjął kitą.

I posyła przed straże,
I powiedzieć tak każe:
— Mir i cześć ci, szlachetny Litwinie!
Idziem z Niemiec do Niemna,
A nastaje noc ciemna, —
Dajcie nocleg gościnny drużynie.

Na żądanie wnet wasze
Odpaszemy pałasze.
Wódz litewski ich przyjął najmilej;
Tylko spytać ich każe:
— Ej wy Lachy, husarze!
Czemu Niemców do szczętu nie zbili?

Choć zawiedzion zdradziecko,
Litwin ufny, jak dziecko,
Wita Lachów uprzejmie, ciekawie;
Każe dać miodu, piwa,
A ich wodza przyzywa
I sadowi przy sobie na ławie.

I rozkrawa pierś dzika,
I piwnice odmyka,
I wynosi czem chata bogata:
Miód od wielkiego święta,
Co Mendogów pamięta,
Co już setne przechował się lata.

A gdy miodu sowito
Raz i drugi wypito,
Litwin starej a prostej natury
Wyspowiadał przy miodzie,
Jaka żałość go bodzie,
Jak mu z domu zginęły dwie córy.