Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom I-II.djvu/346

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Czy mnie, com skłonił szyję do zakonnych jarzem,
Com już wykonał śluby przed Pańskim ołtarzem,
Czy mnie wolno otwierać dla miłości łono,
Pokochać córkę Litwy, pogankę niechrzconą?
Tego nie wiem — lecz w Bożem miłosierdziu tuszę,
Bo czuję, że ta miłość uświęca mi duszę.
Ale za cięższą zbrodnię, za gorszą ohydę
Snadź mi Pan Bóg poczyta, że na wojnę idę.
Jak dowódca łuczników. Czyż postąpię godnie,
Wiodąc miecze mordercze, pożarne pochodnie,
I rozbijając piersi, zapalając ściany.
Gdzie byłem nieprzyjaciel jak brat powitany?
Gdzie mię srodzy Litwini przyjęli jak swoi?
Gdzie Margier chlebem karmi, Lutas pieśnią poi?
Gdzie Egle, boska Egle, zbawia Krucygiera,
I rękę mu podaje, i serce otwiera?...
Szatan chyba nie człowiek miałby w poniewierce
Co najdroższe na świecie: chleb, pieśnię i serce!
Niemcy! ja kocham Litwę — czyż zhańbię me ramię?
Ja mój pancerz podepcę, ja mój łuk połamię,
Lecz nie pójdę na wojnę, jak zbójca z jaskini.
To cóż, że książę saski dowódcą mię czyni?
Ja lękam się... nie tego, że mi złamią szyję;
Lecz Margier niewdzięcznika spojrzeniem przebije,
Lub w piersiach pęknie serce, co tak się rozżarza,
Albo Bóg strasznym gromem ciśnie na zbrodniarza.
Odpowiedzcie mistrzowi, on na to ma władzę,
Niech mi życie odbierze — ja Litwy nie zdradzę! —
Tak mówił młody Ransdorf z rumieńcem na twarzy,
A w orlich jego oczach aż iskra się żarzy,
Drga mu serce, jak fala, gdy ją wicher wzruszy:
— Wilhelmie! wara bluźnić uczuciom mej duszy!
Choćbyś stokroć był starszy i wiekiem, i zdaniem,
Ciskam ci rękawicę z bojowem wyzwaniem;
Choćbyś stokroć wprawniejszy do miecza lub młota,
Doświadczysz, czem jest ramię, którem zapał miota!