Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom I-II.djvu/074

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.


URODZONY

JAN DĘBORÓG.
DZIEJE JEGO RODU, GŁOWY I SERCA, PRZEZ NIEGO SAMEGO
OPOWIADANE.



PRZEDŚPIEWEK
DO LITEWSKIEGO CZYTELNIKA.


Ziemio moja rodzona, Litwo moja święta,
Żółtym piaskiem i drobną trawą przytrzaśnięta!
Niepokaźne na oko dzikie twe zacisze,
Nie tak jak u Anzońców i Helwetów słyszę,
Gdzie pola jak raj ziemski, jako świata dziwo,
Gdzie lasy zarastają mirtem i oliwą,
Gdzie góry od Ponarskich wyższe tysiąc razy,
Takie cudne co chwila stawi krajobrazy,
Takie rzeki, kaskady i jeziora tworzą,
Że je Włosi malują i na dziw rozwożą
Po litewskich jarmarkach, gdzie je naród chwyta...
Ty nie dojdziesz tej sławy, Litwo rodowita!
Twoja ziemia posępna, twe Niebo bez blasku,
Ciebie do Włoch na pokaz nie powieźć w obrazku.
Nie spada w katarakty twoja woda sina,
Na twych wzgórkach jałowiec, po lasach sośnina, —
Z nieociosanych bierwion klecone twe domy,
Kwitnie mech zielonawy na strzechach ze słomy,
A pod strzechą lud pełen prostoty i dziczy,
Rzekłbyś, patrząc na niego, że do trzech nie zliczy.
A jednak do twej treści gdy zajrzeć głęboko,
Litwo! tyś więcej warta, niż zda się na oko:
Pieszczota Oceanu, dziwowisko świata,
Z twych sosen wyciosana brytańska fregata;
Siermiężny syn twych wiosek po to ziemię kopie,
Aby głodno nie było pięknej Europie;