Strona:Poezye Katulla.djvu/95

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I tobie, małżonku, sława:
I tobie Wenus łaskawa
Nie skąpiła swej urody —
Lecz czas bieży, więc pić miody
Spiesz się, spiesz, panie młody!

Tak — teraześ już w komorze:
Niech ci Wenus dopomoże,
Gdy miłości twojej prawej
Już przystoją jasne jawy,
Nie lękasz się złej sławy.

Kto libijski piasek rzadki,
Kto świecących gwiazd gromadki
Zdoła zliczyć, ten dokładnie
Pocałunków liczbę zgadnie,
Które mąż dziś ukradnie.

Więc do woli już igrajcie,
Ale nam wnet dziatki dajcie:
Dom ten stary od stuleci
Zawsze pełen bywał dzieci,
Dziś niech pustką nie świeci.

Niech małego nam Torkwatka
Wnet na łonie pieści matka;
Niech dziecina od mateczki
Do ojca wznosi piąsteczki
I wyszczerza ząbeczki.