Strona:Poezye Katulla.djvu/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zwróćcie na mnie, nędznego, łaskawie swe oczy
I odejmcie odemnie ten wrzód, co mnie toczy.
Bo oto chłód śmiertelny członki mi wysusza
I pociechy już dawno nie zaznała dusza.
Już nie proszę, by była mym chęciom powolna,
Lub by miała być wierna, do czego niezdolna,
Lecz niech się raz już skończą te męki bezmierne:
O bogi! sprawcie mi to, za me służby wierne!





LXXVII.
NIEWIERNY PRZYJACIEL.

Rufie, próżno i darmo przyjacielem zwany —
Darmo? — nie, drogo owszem, kosztem ciężkiej rany —
Przypełznąłeś i milczkiem zadając ból srogi,
Wydarłeś mi, biednemu, wszystek skarb mój drogi.
Wydarłeś — i przez ciebie dziś życie mi brzydnie,
Przez ciebie przyjaźń nasza zdeptana ohydnie,