Strona:Poezye Józefa Massalskiego t.2.djvu/070

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wzięła Joanka i poszła do miasta;
Ale, choć czytać nie umié,
Nie brakowało jéj na rozumie;
Jakieś w niéj o téj kartce podéjrzenie wzrasta.
Widząc zatém, że stara przy bramie niewiasta,
Jednooka i garbata,
Rękę wyciąga,
Żebrząc szeląga,
Dała jéj z góry dukata;
Lecz z warunkiem by kartę na miéjsce odniosła.
Babula na dźwięk złota trzy cale podrosła,
Nie zbyt prędki z niéj był goniec;
Lecz nakoniec,
Mimo opór sług, w rządcy zjawiła się gmachu.
Ten wziął kartkę, przeczytał, ramionami ścisnął,
Na sługi świsnął.