Strona:Poezye Józefa Massalskiego t.2.djvu/020

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zaraz ogon rozpostarł i postać napuszył,
I poważnie tupcząc wkoło,
Swém głośném szułdy bułdy każdy ton zagłuszył.
— Cóz to waszmości się stało? —
Zdziwione ptastwo pytało.
— Co mi się stało? rzekł dmąc się z szelestem,
Recenzent jestem. —





OSIEŁ.


Wynalazłem! raz osieł rzekł do gospodarza,
Myśl arcy walną,
Dalibóg nie wyjętą z żadnego pisarza;
Lecz moją własną oryginalną:
Nie próżno już trzy doby zadumany stoję!
Wymyśliłem, że trzeba urznąć uszy moje.
— A toż dla czego i za co? —