Strona:Poezye Józefa Massalskiego t.1.djvu/126

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Lub samkę zwie pod ciemny krzaczek nad potokiem,
Zawsze słodki, czarowny, pojący urokiem;
Nie roje wdzięcznie w wonnych dolinach dzwoniące;
Nie Zefir, co na miękkiéj wypieszczony łące,
Za płocho igra z rąbkiem złotowłoséj Zosi,
Szepcząc liścióm o wiośnie, szum w gajach roznosi,
Lub hula w chłodnych falach i świéżością dmucha;
Lecz tu, gromem, co z paszczy ognistéj wybucha,
Siarczystym ćmiąc wyziewem zorzy twarz nieśmiałą,
Ogłosiło dnia powrót obudzone działo.
— Jak trąba, która zagrzmi w dzień wiecznych wyroków,