Strona:Poezye Józefa Massalskiego t.1.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Bożek do drogi już gotów
Użył modłów i postrachu
Nim ruszył boginią z gmachu.
Ileż to w drodze kłopotów!
On przywykł hasać i hasać,
Ona raz poraz popasać;
On wszystkie strony odwiedzi
I czekając pół dnia siedzi
Na jakiéj skały wierzchołku;
Ta jedzie noga za nogę,
Narzeka na trudną drogę,
Co krok to „cyt mój osiołku.“ —

Zniecierpliwione pachole,
To osła strzałką ukole,
To gdzieś mu w przodzie, na błoni,
Wskaże ośliczkę nadobną,
Młodą, zalotną, osobną;