Strona:Poezye Józefa Massalskiego t.1.djvu/091

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
XII.


O! ileż razy, na téj łez dolinie,
Sławne i wielkie traf zamiary zmiata!
Wiéża Emroda już w obłokach ginie,
Już okrzyczana jednym z cudów świata,
Aż w tém ją w gruzach grzebią gromy Boże.
Kto wié co z naszą babą stać się może.


XIII.


Wygląda biédna jak więzień z ciemnicy,
Zda się o litość błagać u przytomnych;
W tém myśl błysnęła nadobnéj dziewicy,
Myśl, która przejdzie do wieków potomnych,
Zesłana, nie wiém, trafem czy wyrokiem,
By babę dobyć położywszy bokiem.


XIV.


Szczęśliwy badacz upłynionych wieków,
Gdy wydobędzie z niepamięci grobu