Strona:Poezye Józefa Massalskiego t.1.djvu/069

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Czasem, gdzie cienie zjawisk mroczą szkło strumienia,
Gdy samotny, śród gruzów stał jak duch zniszczenia;
Echo nieśmiałe błądząc pomiędzy ruiny,
Nosiło dźwięk podobny imieniu Eliny.

Czasem, kiedy zwyciężył sen Edwina oczy,
Jakby przed nim kochanki znikał cień uroczy;
Wyciąga błagające dłonie do zjawiska,
Z pod przymkniętéj powieki łza gorąca tryska,
Omdlewają na ustach nie wyraźne słowa;
Potém ciężkie westchnienie i cisza grobowa.
Czasem, zdał się zapomnieć troski Edwin młody;
Lekki uśmiéch na smutne przyleciał jagody;
Lecz ten uśmiéch, jak połysk mylnego płomyka,
Co w nocy nad posępnym grobowcem przemyka,