Przejdź do zawartości

Strona:Poezye Józefa Massalskiego t.1.djvu/036

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
ZIMA.



Jakże smutny wzrok poranka
Bez perłowych łez iutrzenki,
Bez rumieńca, bez piosenki
To słowika, to kochanka!
Długoż jeszcze mię zatrzyma
W oblężonym domku zima?
Huczy ogień na kominie,
Jéj pogróżek się nie boję;
Lecz zamknięte okno moje!
Czasem tylko po krainie
Wzrok prowadząc zadumany
Zważam smutne jej odmiany;
Słońce zimne i ponure
Przez nabrzmiałą patrzy chmurę,