Przejdź do zawartości

Strona:Poezye Józefa Massalskiego t.1.djvu/011

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.




PORANEK LETNI.




Znikły widma z północnych zesłane obłoków,
A jak miła nadzieja śród nieszczęścia mroków;
Tak nieśmiało krainie, dnia zwiastunka cicha,
Z pod żałobnéj zasłony, zorza się uśmiécha.
Już głuche wsi od słodkiéj snu ujęte mocy
Mdłemi blaski gasnąca żegna lampa nocy;
Toną w koło niej gwiazdy. Ach! tak nikną właśnie,
Kiedy piękna dziewica w lat zaranku gaśnie,