Strona:Poezye Józefa Bohdana Zaleskiego.djvu/067

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Król sejmuje z posły stanów,
Rada w radę, młodzi, starzy,
Klną Piławce[1], lża hetmanów,
Wyprawiają rejmentarzy.
Jedni w drugich dobrze radzą,
Ale rady nam nie dadzą.

O pocieszne! krzyk, hałasy!
Już Bohdana rąbią, sieką,
Biją na pal, i drą pasy,
A on tuż, tuż nie daleko;
Już wyruszył z pod Zamościa,
I po jutrze ujrzą gościa.

I my za nim daléj w nogi!
Miesiąc wejdzie mi o milę,
Dzień zaświta o pół drogi,
Barwą dworską straż omylę,
A za dobę giermek króla
W innéj barwie znów pohula.

Daléj na koń, zmrok już dobry,
Trzy dziewiczych zorz[2] zabłysło,
I Woronicz brat mój chrobry
Daje hasło, gdzieś za Wisłą.

  1. Miejsce gdzie Polacy klęskę od Kozaków ponieśli.
  2. Trzy zorze dziewicze znaczą w dumach ukraińskich pomyślną wróżbę.