Przejdź do zawartości

Strona:Poezye Józefa Bohdana Zaleskiego.djvu/064

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Grzmot nie piorun, krew nie woda,
Kto wojuje, zna co boje;
Darmo grozi wojewoda,
Darmo – groźby się nie boję!
Co to znaczą konie, stepy,
Stepy, konie dla Mazepy?[1]

Chce coś począć szumno, dumnie,
Chce ukradkiem zejść mię nocą;
Szabla przy mnie, koń mój u mnie,
Czego siedzieć, czekać po co?
Po co tutaj bydź mi paziem,
Gdy gdzieindziéj będę kniaziem.

Tu i młodzież się popsuła,
Głos „do broni!“ brzmi jak w boru,
Przecież lepszy Assawuła.[2]
Niżli kanclerz wasz u dworu.
Każdy chrzci się giermkiem hucznym,
Nikt chorążym, nikt buńczucznym.


  1. Panowie Polscy urażeni na miłostki Mazepy grozili mu, iż przywiązanego do ogonów końskich wyprawią na stepy. Z téj pogróżki urosła dzika baśń którą Wolter w życiu Karola XII. ta prawdziwą przytoczył, a za nim Bajron w znanym poemacie powtórzył.
  2. Assawuła u Zaporożców znaczył porucznika.