Strona:Poezye Józefa Bohdana Zaleskiego.djvu/043

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Droga bita,
A więc kwita,
I rzuciłem drogi kram,
Co mi tam!

Łatwe dzisiaj, łatwe żarty,
Łatwo mówić, jednakowo
Zapalony, małowarty
Ani rady z młodą głową.
W polu nudno, smutno wdomu,
A więc na świat pokryjomu,
I jak w dumce, gdzieś przez łany
Na Zaporóż, do Mazepy,
Pędzi Sokoł rozkochany,[1]
Pędzę, lecę — stepem w stepy
Za dziewczynę
Na ruinę,
Oślepiony lecę sam,
Co mi tam!

Był to jakiś czas rozruchów,
Więc że daléj do szabelki;
W oblężony w padłem Głuchów,
A w Głuchowie kłopot wielki,
Nie, że wrogów sto kroć więcéj,
Ale nie pić pięć miesięcy,

  1. Alluzya do znanéj na Ukrainie dumki gminnéj o kozaku Sokole.