Strona:Poezye Józefa Bohdana Zaleskiego.djvu/025

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

To Rusałki nad niziną!
Bujają się w chmurce chyżéj,
Ku mnie, ku mnie, coraz bliżéj,
Niby lecą, niby płyną.

W pełném świetle słońce płonie;
Lecz przed nowym, żywszym blaskiem,
Blask słoneczny mdłym obrzaskiem,
Cieniem rozlał się na błonie.

Wnet się czczość rozjaśnia próżna,
Na cudownych świateł strugi;
Jak szeroki, jak świat długi,
Wskróś jak krzyształ przejrzeć można.

Lecz zamknięty w mym widoku,
Co się zewnątrz niego działo,
Zdala, blisko, dbałem mało,
Duszą, sercem cały w oku.

Lśni się łódka, czy kolébka
Niby obłęk pół-obręczy
Siedmiofarbnéj, jasnéj tęczy,
I kołuje lekka, szybka.

Późniéj z niebios się uściela
Maszt czy łańcuch, jasny, długi,
I jak w rosie śrebrne smugi
Różnobarwym ogniem strzéla.