Strona:Poezye Cypriana Norwida.pdf/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

5.

Wkrótce już — sędzie sami sobie skłamią,
By gwiazd-dwanaście Ameryki zbladło;
Sprawiedliwości przepęknie źwierciadło —
Na czoło starca kapelusz załamią,
Deskę usuną z pod stopy zdradzonej —
On — rzeknie: amen — i nogi skinieniem
Jak jeździec konia swego, ze strzemieniem,
Odepchnie — cały świat zeźwierzęcony! —
I będzie plamą na słońcu czerwonem
I plamą będzie na oku strwożonem. —

6.

Ah! Waszyngtonów i Kościuszków cienie,
Mężów, co z kończyn obcego narodu
Niańczyć ci przyszli, Ameryko! z młodu,
By nie zwać cudzem, cudze wyzwolenie —
Czy, patrząc z szczytów gdzie jest źródło wzroku;
Cienie te z czasem nie zmylą się, raczej? —
I wołającym o pomoc, w rozpaczy,
Czarny pokażą sztandar na obłoku —
A ludzie bladzi, stłumieni i cisi,
Rzekną, iż: w Brownie Ameryka wisi?




DO WŁADCY RZYMU.




1.

Kiedy się ludów obłok za obłokiem
Zsuwał po biodrach gór — a tajemnica
Była ich wiedzą, i sercem, okiem,
Uragan władzą, z groźnym knutem swym,
Dzieje, jak szczenna na zlężeniu lwica:
Któż się czuł jeden? — Rzym.