Strona:Poezye Cypriana Norwida.pdf/271

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Wołali: pół-bóg że zstąpił? — a męże
Żydowscy: ktoś ty? a Rzymscy: człowiek bez rozumu!
Rota, gwałtownie wstrząsnąwszy oręże,
Kazała milczeć lub z placu uchodzić —
Ogrodnik rękę wzniósł ponad zwłokami
I szepcąc, począł w powietrzu nią wodzić
Jako gdy w rolę rzuca kto ziarnami —
A szept ów, służył jemu za nasienie —
Gdy mąż, libertyn[1] pod-setnik, co wszczyna
Marsz, gdy w szeregach równają golenie[2]
Zawołał «człowiek ten szepcąc przeklina! —
Chrześciański to pies!» — a kapłańskie sługi
Stryczkami k'niemu puścili krwawemi,
Jako gdy brudne wiatr ogarnie strugi
Z dachów i luną z tak równym hałasem —
Że z góry nie wiesz trysnęły, czy z ziemi? —
I — niezadługo — w zawierusze tłumu
Widziałeś Gwida skroń lub ramię czasem,
A czasem sznura tylko silne drgania;
Co tu i owdzie chwilowo rozgania
Jak, gdy przewoźcy ciężar wleką promu
Nierównym chodem, po nadbrzeżnym piasku
Przy upominań się wzajemnym wrzasku. —

I niezadługo na tym placu gwarnym
Zamknięte tylko kupczących szałasy
Stały, szeregiem milczącym i czarnym.
— Zachodu słońce, purpurowej krasy
W błota się szybach mętnych odbijało:
Młodzieńca cichy trup leżał, okryty
Kwiatami z koszów gwałtem wywróconych —
Pies jakiś wietrzył krew — — jakieś kobiety
Przechodząc, kilka róż mało zbroczonych
Podniosły — cicho było i zielono,
Na bruku który właśnie opuszczono,

  1. Mąż libertyn znaczy: w Rzymie z niewolnika i niewolnicy urodzony — za Tybrem było ich przedmieście.
  2. Linje w wojsku równały się po goleniach. —