Strona:Poezye Cypriana Norwida.pdf/165

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

I.

Przypłynął młodzian z górnego Epiru
Do miasta Regium, na Rzymskim okręcie,
Grek był, lecz matki ród się wiódł z Iliru;
Krwi też dwoistej wzajem przeniknięcie
Na twarzy jego dostrzedz można było,
W sposób, iż profil z greckich miał medali,
A w oczy patrząc skroń nabrzmiałą siłą,
I włos mniej ciemny — i usta z korali.

Z Regium, jak długi brzeg ku Puteoli
W konnej i gwarnej jechał karawanie.
Czas to był, kiedy z Imperialnej woli
Poczęto wielkie o drogach staranie.
I częste mosty, z gładkiego kamienia,
Skałę ze skałą wiązały ogniwem —
I różni ludzie i różne cierpienia
Żelazem granit obrabiały krzywem:
Adrian, cesarz w sztuce wszelkiej biegły,
Doglądać lubił kamienie i cegły

Od Puteoli, po Appijskim bruku
Epirski młodzian zdążał już do Romy,
A Romę marzył podobną do łuku
Tryumfalnego, którego ogromy
U samych niebios swój początek biorą,
Lub samych niebios stały się podporą.