Strona:Poezye Cypriana Norwida.pdf/153

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

O czem Manioty swoje przypowieści rzekli,
Wyziewom onym dając Lakoński epitet;
Podróżni zaś, do domów na czas się uciekli
I w wista grali — przy czem złożyli komitet.

VII.

I koniec — resztę znajdziesz w sprawozdaniu onych
Którzy wrócili do dom, księgi uczyniwszy;
Są zaś portretowani w kształtach zamyślonych,
Wszyscy siedm — każdy z wszystkich razem — najszczęśliwszy.

Tymczasem, nad otwartej ziemi wywrotami,
Księżyc wypłynął biały na niebo bezchmurne,
I w gmach wglądając, krzywo zaparty wrotami,
Czaszek wysrebrzał resztki, przelewał się w urnę,
Bruk stary, blachą niby z ołowiu powlekał:
Lis wchodził tam — i pasterz przed burzą uciekał.
Gdzie przeto na wskroś wszystko było już zbadane,
Objęte inwentarzem, stylem okrzesane,
Lubiłem chadzać w pustkę tę po kalligrafji,
Pewny, że nic nie spotkam z onego łańcucha
Dziejów, co porządkuje się i paragrafi
W Muzeach — że nie znajdę już nic — oprócz ducha.
Jakoż bywało: pójdę między te zwaliska,
O Filhellenach marząc, przez Grecyę zdradzanych,
I myślę czy nie skradli im drzew do ogniska,
By odprzedać napowrót po cenach zwiększanych;[1]
I myślę czy w tej ziemi dłuta i marmuru
Z kilku desek postawią im pomnik u muru?[2]
I myślę: że zmartwychwstać jest bolesnym trudem,
Pracą człowieka, z Bożem dokonaniem — cudem! —
A kiedy tak myślałem raz, w ciemnym obszarze
Kształt dostrzegłem leżący w księżyca promieniu,
I ów zoczywszy jako zmarłego na marze,
Kląkłem — i przeszła chwila w modłach, czy w milczeniu?
Czy w trwodze? — nie wiem — —
— — — — — — — — On zaś podniósł się, jakoby

  1. Dwa są rodzaje obywatelstwa u Greków dzisiejszych: jeden szeroki i natchniony, a tak wielki, że Grecy z prowincyi ubożeją i niszczą się dla uczynienia czegokolwiek ogólnie użytecznego, zacnego, lub pięknego: drugi, który Grekom onym zamyka wszystko, skąpi, i utrudnia. — Ztąd prawo autochtonów, heterochtonów — ci drudzy, mają jedno tylko prawo, prawo immolowania się. Filhellenowie w czasie wojny byli zawsze na pierwszą linję wysyłani, a częstokroć krajowcy rabowali im żywność, by odprzedawać ją drożej. —
  2. W kościele w Nauplis, pomnik dla Filhellenów kosztem Francuza postawiony, jest tylko oczekującym rozpadnięcia się abrysem do pomnika, który kiedyś być ma — wszelako w chwili kiedy to piszę, przedsięwzięto w Myssolunghi postawić monument Byronowi. —