Strona:Poezye Cypriana Norwida.pdf/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

SZOŁOM.
Jesteś Książe szpiegiem
Tajemnic, w życiu ukrytych i w mowie!
Ale, i owszem, musisz drżeć —

RAKUZ, groźnie.
— Runniku!
Nie jestżem Rakuz?

SZOŁOM.
— Trupów ogrodniku!
Byłżebyś sobą, będąc za się branym? —

RAKUZ.
Słuszna osobo! — czyń jak ci przystoi —
Bylebym męża, co w pamięci stoi —
Bylebym zbawcę, zwanego nieznanym,
Do ziemi środka wparł rydlem kowanym —
(Łuny wielkie oświecają tumulus Krakusa ogniami obłożony. Chóry zbiżają się.)

STARZEC.
Ktoby zapragnął czyn wymazać krwawy,
Niech wstecznie kołem istności zawróci. —

CHÓR.
Niechaj zawróci — a gościniec sławy
Poczciwej znowu i manowce chuci
Przed zapastnikiem staną do wyboru!
Nie starczy może już złego potworu,
Lecz starczy mężów potwornych — niestety!

STARZEC.
Skończył i skonał — o! panie nasz — gdzie ty! —

CHÓR.
Gdzie ty, o, panie! — Świadomszych gromada,
Duchy pogodne i wietrzyk ochoczy,
Pancerz mogilny w ofierze ci składa,
Przyłbicą darni ocienia ci oczy. —

STARZEC i chór, rzucając amfory.
Miodem i mlekiem lśniące dzbany ciska —

CHÓR.
Gałęź modrzewiu i wieńce chmielowe
I mirry bursztyn kładzie w te ogniska: —
I łzy, i cichą, a poczciwą mowę,
(Łuny poruszonego ognia szeroko oświecają dolinę, na której kopiec Krakusa. — Chóry, podnosząc ostatnie garście piasku, stoją z ramionami w ruchu.)