A on, że wcale! — i nie ma sposobu
Zgadnąć —
SZOŁOM.
Sprzeczacie się nie wiedzieć czego!
Rozstrzygnąć można tę rzecz — i niezwłocznie —
(Rozstawia pytających w półkole — potem zbliża się do nich.)
SZOŁOM.
Wiele tarcz było złotych ?
WSZYSCY.
— Dwie — przytem dwie dzidy!! —
SZOŁOM, patetycznie.
Gdzie tarcz jest złotych dwie, tudzież dwie włócznie,
Tam dwóch jest książąt. Lob, gdzie włóczni parę
I tyleż tarcz jest, tam, że dwóch, daj wiarę —
(Uchodzi krokiem mierzonym.)
PIERWSZY.
To tak, jak palców pięć i pięć — dwa razy
U dwóch rąk, czyni dziesięć, bez urazy —
(Oddala się gwarząc.)
(Krakus przechodzi mimo, za nim Szołom.
SZOŁOM.
Jeźli nie błądzę? — to dobra wiadomość —
KRAKUS, nie poruszając kaptura.
Dobrze jest błądzić ile można najmniej —
SZOŁOM.
Jeźli nie błądzę, to książę jegomość? —
KRAKUS.
— Żebym choć złoty łańcuch miał przynajmniej!
SZOŁOM.
Jeźli nie książę — to stara znajomość —
Z głosu, i z wzrostu, i z giestu! —
KRAKUS.
— Zaiste,
Starszej człek nie ma tu gdzie wszystko zwodzi,
— Co więcej, jeźli trafem w świat przychodzi —
SZOŁOM, na stronie.
— Któś, co opiewa prawdy wiekuiste;
Albo Szołomów ród zna od korzenia —
(Po chwili.)
Strona:Poezye Cypriana Norwida.pdf/125
Ta strona została skorygowana.