Strona:Poezye Cypriana Norwida.pdf/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

RAKUS, wchodząc.
Na pocisk procy, przed domu progiem
Nieco się wstrzymać, jest rzecz godziwa;
Do grodu, zwykłem słać chłopca z rogiem
Co trąbiąc, imię moje nazywa —
Trąbienia sztukę zna jako mowę
Tak, że się straże dziwią grodowe:
Panny, z lipowych patrzają alej
A ja mu kiwam: trąb waszeć dalej —
Tego, brat Krakus, jakby sosenkę
Z rozkutym koniem zostawił w boru —
Dobrze, że Ojcze, nie macie dworu —
Przyszłoby wjazd nasz otrąbić w rękę —
Książę brat Krakus gwoźdźmi złotemi,
Gdzie konia ruszy, sieje po ziemi:
A ja mam zwyczaj że koń pierw legnie,
Nim się co na nim złamie lub zegnie.

KRAKUS.
Wstydzisz mię bracie —

RAKUS.
Sprawiam się raczej,
Jak gdy kto naprzód wyszle tłomaczy
Cóż-bo osoba może sędziwa
Mniemać — gdy z jednym koniem i sługą
Dwóch wchodzi książąt: —

STARZEC, przerywając.
Nie raz to bywa
Będzie, bywało i potrwa długo —
(do Krakusa)
Książę Krakusie, słowy swojemi
Rzeknijcie za się niebu i ziemi

KRAKUS.
Synowie Króla jesteśmy z grodu,
Gdzie pierwej cudna władnęła Pani,
Przez którą Niemce są odegnani —
Lecz czar się przeniósł w serce narodu
I pod czterema zamku węgłami
Smok jamę czarną wykopał kłami.