Strona:Poezye (Rydel).djvu/065

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Śnił mi się dziwny sen. Po kwietnej łące
Szedłem przez jaskry i śnieżne stokrocie
I piłem wiosny oddechy pachnące,
A ptaki jakieś ogromne w przelocie
Cień białych skrzydeł kładły mi na głowę...
I szedłem zwolna po kwiecistej łące
Na życie nowe.

Śnił mi się dziwny sen. W każdym kielichu
Tych polnych kwiatów żywe serce drgało
I kwiat mi każdy mówił coś po cichu;
Po rosie ku mnie szło przez łąkę całą
Szeptanie kwiatów dalekie, echowe,
I coś mnie w każdym wołało kielichu
Na życie nowe.

Śnił mi się dziwny sen. Z oddali ku mnie
Kochanka dawna szła przez jasne kwiaty,
Podobna greckiej wysmukłej kolumnie
I w rozpuszczonych fałdach białej szaty
Kwitnące niosła gałązki wierzbowe —
Chciałem ją wołać:
„Chodź ku mnie, chodź ku mnie
Na życie nowe!“

Prześnił się dziwny sen. Oto mnie budzi
Deszcz, co w jesienną noc po rynnach dzwoni.
Gdzie łąka? kwiaty z sercem jak u ludzi?
Kochanka dawnych lat?... Nie myśleć o niej!
Widzenia kwietnych snów, bywajcie zdrowe
Nic mego serca z letargu nie zbudzi
Na życie nowe![1]




  1. Przypis własny Wikiźródeł W spisie treści niniejszy wiersz występuje pod tytułem „Dziwny sen“.