Strona:Poezye (Odyniec).djvu/600

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
POD KRUŻGANKIEM.




W oknach Jéj światło: — ja cały w oku
Pod jéj oknami stoję o zmroku.
Patrzę i czekam — ach! nadaremno!
Choć czekam tylko, aby przedemną
Choć cień jéj mignął na tle firanek,
Aby choć wyszła na swój krużganek,
By ją choć ujrzeć — dość tego dla mnie!

Mniejsza! że może nie spójrzy na mnie...
Gdzie słońcu patrzeć na kwiat? a przecię
Kwiatu bez słońca nie żyć na świecie!

Lecz czas upływa — ja próżno marzę. —
O! gdybym umiał grać na gitarze!
Gdyby tu słowik zaśpiewał słodko!
Gdyby choć przeszedł strażnik z grzechotką!
Gdyby choć jakiś hałas czy wrzawa! —
Może nań wyjśćby była ciekawa! —
Ale niestety! wszystko śpi w ciszy,
A westchnień moich ona nie słyszy.