Strona:Poezye (Odyniec).djvu/376

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Gościowi radość na lica
Wybłysła, jak błyskawica,
I tając uśmiech wpół drwiący,
Co się z ust wymknął niechcący,
Nuż ex cathedra, ab oro,
Bozprawiać na dane tema.
Naprzód o Bogu:
„Bóg — słowo.
„I jest — i razem go nie ma.
„Nie ma na ziemi ni w Niebie,
„Ale jest w mędrców rozumie.
„Bez nichby nie był — bo siebie
„Sam bez nich pojąc nie umie.
„Wbrew więc dawnych Teozofów,
„Dopiéro ludzie poznają,
„Że nie Pan Bóg filozofów,
„Ale go oni stwarzają.“ —

Gospodarz strasznie się zdziwił,
Wytrzeszczył oczy, twarz skrzywił,
I jak mógł nastawił uszy.
A gość tak daléj o duszy
Ciągnął rozprawę swą:
„Dusza,
„Jako jest Boga obrazem,
„Tak téż jest, i nie jest razem. —
„Jest to wiatr, co światem rusza,
„A jak rusza światem całym,
„Tak rusza i każdém ciałem.
„A jak to ciało spróchnieje,
„Wiatr wiatrem — jak wiał, tak wieje,