Strona:Poezye (Odyniec).djvu/070

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
RZEŹBIARZ.
DO DEOTYMY.




Onego czasu, w pewném włoskiem mieście.
Żył rzeźbiarz — słynny z cnót swych i nauki.
Gonił za chwałą — aż syt jej nareście.
Pojął cel wyższy i życia, i sztuki.

Pojął, że talent tak jest dany z Nieba,
Jak wszelka siła, i jak sam dar życia:
A komu dany, temu już go trzeba
Użyć, i Dawcy zdać sprawę z użycia.

Bo czy kto, mając, w ziemię go zagrzebie,
Czy źle obróci, czy roztrwoni marnie.
Czy wsławić przezeń zechce tylko siebie:
Grzech równy — równie nie ujdzie bezkarnie.