Strona:Poezje Wiktora Gomulickiego.djvu/231

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Żona go czeka, I trwożnie marzy,
Z fal nie zdejmuje pilnego wzroku...
Nagle nadzieja błysła jej w twarzy,
Bo biały żagiel dostrzegła w mroku;
Rybak się błąka, lecz go ocali
Światełko w dali.

Samotny stoję. Noc, fale, drzewa
I ten na piaskach promyczek złoty,
Wszystko mi w wiatru akordach śpiewa
Melancholijną piosnkę tęsknoty;
Myślę, że nocą życie jest całe
Dla tych, co po niem bez steru płyną,
Że tacy serca ranią o skałę,
Albo, na odmęt trafiwszy, giną —
Szczęśliwi, którym miłość rozpali
Światełko w dali!