Strona:Poezje Wiktora Gomulickiego.djvu/203

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

To ziębią mnie, to palą...” „Daj pan rękę.” „Prawą?”
„Którą chcesz.” Służę pani.” „Ach! ach! między trawą

75.

Lezie pająk szkaradny! Ach! jak ja się boję!”
„Wstańmy.” „Nie, nie wstawajmy: tak nam dobrze w cieniu!”
„Lecz suknia...” „Mniejsza o nią; ja nie dbam o stroje!
Ach, à propos.. czy wiesz pan, że i w tem schronieniu,
Odgrodzonem od świata drzew cienistych szańcem,
Króluje bóstwo zabaw z muzyką i tańcem?

76.

Jaśniej mówiąc: sąsiedzi wyprawiają bale.”
„To dla pani rozrywka.” „Nie, tylko kłopoty!”
„Wszakże taniec...” „Ach! tańca ja nie lubię wcale!
Przytem przy tualecie ileż to roboty!
Na zabawie naprzykład, co ma być we środę
Uradzono, że damy i starsze i młode