Strona:Poezje Wiktora Gomulickiego.djvu/149

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Wprzód, na wilgotnej rozłożone darni
Musicie butwieć, jak kości w grabarni!

I nikt przyszłości waszej nie odgadnie,
Bo każdą rzeczą los kapryśnie ciska;
Jedne z was człowiek przyozdobi ładnie
I będzie trumna z nich albo kołyska;
Innym smutniejsze przeznaczenie padnie:
Pożrą je głodne płomienie ogniska;
A z innych — dziwne jutra tajemnice!
Może krzyż, zrobią, może szubienicę..

Smutny jest widok cmentarnych zagonów,
Kiedy nad niemi płynie księżyc złoty,
Smutna jest wstęga błękitna wagonów,
Gdy nam zabiera najdroższe istoty,
Smutna ławeczka mała, w cieniu klonów,
Co pomni zmarłej kochanki pieszczoty,
Ale smutniejszym od nich i przeklętym
Jest obraz pustki po lesie wyciętym.

Pnie, jak nagrobki, sterczą w tej pustyni,
Ponurej ciszy żaden głos nie miesza,
Mysz i jaszczurka goście tu jedyni;
I tylko wiosną tłumna ptaków rzesza
nad tym cmentarzem wielkie gwary czyni
Szukając gniazd swych — i dalej pośpiesza,
Pragnąc odpocząć po podróżnym trudzie,
Gdzie większe bory — i gdzie lepsi ludzie!