Strona:Poezje Teofila Lenartowicza2.djvu/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A wziąwszy w rękę laskę wysoką,
Z gałką toczoną jak gdyby oko,
W którą nabity gwoźdź krzywy duży
Do suchéj tykwy na wodę służy,
Bogu oddając trzodkę ubogą,
Ruszył ku światu skalistą drogą.

Tymczasem króla ciekawość zdejma,
Co się to znaczy, że dworskich niema.
Siedzi za stołem, miód wino pije,
Stalową ręką po stole bije.
Bije po stole, aż srebro zlata,
We trzy warkocze brodę zaplata.

Na wieży strażnik przelękły srodze,
Stoi jak żóraw na jednéj nodze,
Stoi a patrzy... nie widać wcale,
Okręty płyną przez morskie fale,
Jako łabędzie płyną okręty,
Ale nie widać, żeby szedł święty.
Ażci na króla wystąpią poty.....