Strona:Poezje Teofila Lenartowicza2.djvu/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W imie Franciszka ile was siada
Na gałęzistych dębach wybrzeży,
Niech się przyciszy, niech się uśmierzy;
Niech się nie waży swemi szczebioty,
Przerywać mojéj powieści złotéj,
O świętym człeku w którego szatę
Kryły się wasze ojce skrzydlate.
Pieśń moja będzie krótka, króciutka,
A nim do brzegu dopłynie łódka,
Nad którym wierzba zielona płacze,
Już ją zapomną moi słuchacze.

Dawno już temu, czas pędzi skoro
Jak to niebieskie widać jezioro
I nad jeziorem śród dębów cieni,
Klasztorek cichy z białych kamieni,
Święty Franciszek na eremicie,
Od dziecka ciche prowadził życie.

Dziwna tęsknota piersi mu parła
Ziemia dla niego wcześnie umarła,
Na któréj jeszcze ostatni wierni