Strona:Poezje Teofila Lenartowicza2.djvu/098

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Hej! na kolana,
Cała kraina wymalowana
Złotem, lazurem; cisza bezpieczna,
Nad światem myśli mądrość przedwieczna,
Słowo zakryte. — W sennéj ustroni
Słychać jak drzewo pod cięciem dzwoni,
I jak przy studni około żłobu,
Ludzie się swarzą o ziarno bobu.
Wiatr drzewy chwieje — w głębi obszaru
Słońce zachodzi już i mniéj skwaru.

Jezus dzieciątko jeszczeby długo
Bawił z dzieciną jedną i drugą,
Gdyby nie Józef, co przyszedł po nie
By je do Matki odnieść na łonie.
Przeszedł staruszek jak mleko broda,
— Szkoda nam ciebie paniczu szkoda,
Ale cóż począć gdy trzeba, trzeba.....
Za to jak przyjdziem do twego Nieba
To już paniczu nie zakryj twarzy
Przed tą gromadą polskich nędzarzy.
Co oto klęczą....