Strona:Poezje Teofila Lenartowicza2.djvu/088

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Idą już idą, Józef na przedzie,
Kijem się wspiera bydlątko wiedzie.
A przy dzieciątku i przy panience,
Widać przejasne główki i ręce,
Lecą przelecą, w dole to w górze,
Jakby się srebrne goniły róże.

O Matko Boża!...
Spieszmy się spieszmy,
Panu naszemu drogę zabieżmy,
Plasterek miodu podać na szmatce,
Temu Dzieciątku, téj świętéj Matce.
Dla naszéj jednéj w świecie pociechy,
Dzbaneczek mleka, leśne orzechy.
Bo to paniątka — a my cóż? — bieda...
Dzień nam się głodu we znaki nie da.

Już przejechali piaski i laski,
Góry nie góry, jakby obrazki,
Wszystko niebieskie jak woda w stawie,
A czasem złote jak piórko pawie.
Żmijom, padalcom paluszkiem groził,