Strona:Poezje Teofila Lenartowicza2.djvu/057

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Puka, szuka pana swego,
Grzebie nóżką, żałuje go.
Na mogile panna szlocha,
Niema tego kogo kocha.
Wykopali skrytkę błogą,
Nie szeroką, a podłużną,
Mój koniku nie grzeb nogą,
A ty panno nie płacz próżno.
I tak w kolej aż do zorzy,
Póki oczu sen nie zmorzy,
Wciąż się pieśń przewija słodka,
Jak to kółko kołowrotka.
Wreszcie gdy już skończy swoje,
Gdy niejedno przeinaczy,
Kiedy łez wyciśnie zdroje,
Niknie w głębi serc słuchaczy.
Tak w dziewczęce długie noce,
Pieśń z gwiazdami się migoce,
I porówno im rozdziela,
To żałoby, to wesela.
Z szczęśliwymi tańczy, śpiewa,
Ze smutnymi się spodziewa,