Strona:Poezje Teofila Lenartowicza1.djvu/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I sądów bożych w cieniach wiecznych czeka.
Armja fortuny ogarnięta czarem,
Napoleona okrzykła Cezarem.
I tak dla ludów umarły przed zgonem,
Napoleon przestał być Napoleonem.

I duch to widząc posmutniał na skale,
Żałością orłów wyrzuconych z gniazda,
Zbrzydły mu lutnie brzęczące o chwale,
Gdy nagle nad nim ściemniła się gwiazda,
Wieniec zaś jaśniał, świat cześć jego głosił,
Ale duch prawdy w piersiach już nie nosił.

Szedł poprzedzony Cezarową chwałą.
Niepoliczone prowadząc szeregi,
Przed mieczem jego nic się nie ostało,
Pokąd go gęste nie pokryły śniegi,
Pókąd nie doznał we dniach nieszczęśliwych
Że świat umarłych nie jest światem żywych.

Egipskie mory i moskiewskie chłody,
Wichry puszczone z wiecznych grobów proga,