I miecze w świętym dla świata zapale,
Aż orły jęły krążyć w niebios stronie
I lew drzemiący zbudził się na skale.
A piramidy i Sfinx rzucon biało,
I step i morze Człowiek powtarzało.
I od téj chwili w kraju tym dalekim,
Napoleon pierwszy nazwan był człowiekiem.
Pod trzema wrogi jęczy nasz planeta,
Z wszech najpodlejszy despotyzm Tatarów,
Duma niemieckich i moskiewskich carów,
Kupiectwo Anglii i złość Mahometa,
A ten się nazwie zaiste mąż boży,
Kto wszystkie pychy świata upokorzy.
W tém miejscu Cesarz ujrzał postać własną,
Gdy wiatr pustynny wzruszał włosów sploty,
I dziw mu było że miał zbroję jasną,
Złotą i puklerz misternéj roboty,
Że twarz podobną miał słonecznéj Feba
Rozpromienioną śród modréj przestrzeni,
I że się przez nią jak słońce promieni
Strona:Poezje Teofila Lenartowicza1.djvu/131
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.