Przejdź do zawartości

Strona:Poezje Teofila Lenartowicza1.djvu/091

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ku obłokom twarz zwrócona,
Przy nim złamana kolumna
Wielkiego Napoleona,
Na jéj odłamku oparty,
Na wiek następców potomny,
Sybilijskie rzuca karty,
Jak owe ceny ogromnéj.
Przepowiada erę nową,
Nie marzenia ale czynu,
I potężne Boży Synu,
Wisi mu na ustach słowo.
Nieprzyjaciel on niewoli,
Nieprzyjaciół pęta kruszy,
A co powie duszy kwoli,
To jakby ci wyrwał z duszy.
Wichry grzywę lwią rozwiały,
W ręku strzałę wartką trzyma,
Brwi jak skrzydła nad oczyma,
Z pod brwi lecą spojrzeń strzały,
To téż cała Polska młoda,
Przenikniona ich tysiącem,
Jak młodości jego oda,