Strona:Poezje (Władysław Bełza).djvu/259

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
WIELKOPOLANOM NA POŻEGNANIE.[1]


Bywaj mi zdrowa ziemio Piastowa,
Kruszwicka żegnaj mi wieży!
Bywaj mi zdrowe, gniazdo wiekowe
Orłów i orlich szermierzy!

Jeszcze mi dzwoni plusk Gopła toni,
Lecz smętniej jakoś, boleśniej —
I jeszcze słyszę, w wieczorną ciszę,
Jęk Miłosławia i Wrześni.

Nad skronie moje, pszczół złotych roje,
Rwie z piastowego się ula;
Zdala przyświeca — Opalenica[2]
Kolebka mędrca i króla.

Żegnaj mi dębie, coś swe gołębie
Na dół pochylił już skronie.
O słyszę jeszcze, te „Rytmy” wieszcze,
Zaklęte w twojej koronie![3]

Ołtarzu stary, cichej ofiary,
Ziemico poświęceń i cnoty!
Ty na wy łomie[4], ojczyzny promie!
Żegnaj mi skarbcu szczodroty.

  1. Wiersz pisany w chwili wydalenia autora przez władze pruskie z Wielkopolski.
  2. Gniazdo rodzinne Leszczyńskich.
  3. Mowa tu o dębie Kaspra Miaskowskigo poety z XVI wieku, rodem ze Smgorzewa w W. Ks. Poznańskiem.
  4. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – wyłomie.