Strona:Poezje (Władysław Bełza).djvu/252

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wy, których blaskiem jaśnieją imiona,
A czoła lauru przystraja wam kwiat!
Roztoczcie ku nam ojcowskie ramiona
I w ideałów prowadźcie nas świat!
Wiedźcie nas, wiedźcie w te kraje zaklęte —
Wiara tli w sercach, a więc starczy sił!
Uczcie nas kochać co zacne, co święte,
I przed czem naród w prochy czołem bił.
Wasze imiona — to dla nas przykłady,
Tylko dróg waszych straciliśmy nić.
Wskażcie nam, męże, jak iść w wasze ślady,
Jak nam pracować, jak cierpieć i żyć.
(Postępując na proscenium.)
Ziomkowie! oto przed wami dziś staję,
I w tej świątyni bratnio witam was!
Opiece waszej rodaczej oddaję,
I te ołtarze i sztukę i nas!
Gorącem serca ożywcie je tchnieniem,
Budźcie dla sztuki szacunek i cześć:
Tylko narodu podparci ramieniem.
Pochodnię światła będziem z wiarę nieść!