Strona:Poezje (Władysław Bełza).djvu/205

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
KOBIECIE.


Kobieto! tyś aniołem, gdy nad męską głową,
Nad czołem utrudzonem od walki i znoju,
Oczy twoje jutrzenką zabłysną różową,
A usta niosą słowa miłości — pokoju.

Kobieto! tyś aniołem, gdy na skroń młodzieńca,
Biała dłoń twa opadnie i ogień ochłodzi.
Gdy słowo twe natchnione do trudów zachęca,
Gdyś jest gwiazdą przewodnią i patronką młodzi.

Kobieto! tyś aniołem, gdy wdzięcznie schylona,
Nad kołyską dziecięcia złote gonisz mary,
I synka otulając w matczyne ramiona,
Wcześnie uczysz go wielkiej modlitwy — ofiary.

Kobieto! tyś aniołem — — w łunie bojowiska,
Na tle nieba krwawego, wśród gwiazd zbladłych z trwogi.
Twój welon, niby gwiazda odkupienia błyska,
Gwiazda, co ma ludzkości nowe wskazać drogi.

Kobieto! tyś aniołem domowego progu!
W okół ciebie czeladki brzmią gwary, szczebioty,
A ty ją wiedziesz cicha ku twojemu Bogu,
Po drodze poświęcenia, obowiąsków, cnoty.

Kobieto! tyś aniołem! O, bądź dla ludzkości
Zawsze tym ideałem, czynów jej koroną,