Strona:Poezje (Władysław Bełza).djvu/175

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
W ALBUMIE
PANNY EMILJI***


Jeśli kto mowę swoją stroi cudnie
W czary i kwiat;
A w sercu zdradę ukrywa obłudnie,
Jak nędzny gad —
Jeśli kto krzyżem żegna się w kościele
A czynem rani:
Choćby ci mówił słówek pięknych wiele —
Nie wierz mu pani.

Jeśli kto, szepcąc o miłości swojej,
Dobiera słów:
Nie wierz, bo miłość szelestu się boi
Jak anioł snów!
Choćby przysięgał, że ginąć mu raczej
W piekieł otchłani —
Odejdź spokojna — nie umrze z rozpaczy:
Nie wierz mu pani.

Lecz jeśli cicho ktoś rzec się poważy,
Że kocha cię —
I widzisz troskę w jego bladej twarzy
A w oczach łzę —
Choć tak prostaczych, i choć słów tak mało
Przyniósł ci w dani:
Możesz mu wierzyć, i zaufać śmiało —
I — kochać, pani!

Poznań, 13 Stycznia 1870.