Strona:Poezje (Władysław Bełza).djvu/153

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
MODLITWA.


Smutno mi Boże! Nie wiem dla czego,
Same do oczu moich łzy biegą?
I pierś stłumione nadrywa łkanie?
Smutno mi Panie!

Jutro o świcie dzwon się rozbuja,
Uderzy w serca na Alleluja;
Radosnem pieniem zadrży przestworze —
Mnie — smutno Boże.

Panie! Tyś męką swoją krzyżową,
Świat pokalany obmył na nowo.
A dzisiaj w piersiach tyle znów brudu!
O! Panie, cudu!

O cudu, cudu! czyż czekać długo,
Aż krew na nowo pociecze strugą?
Czy aż ofiara krwawa rozbudzi,
Upadłych ludzi?

Panie! my z rzędu tych, co Twe ciernie
Nosili długo — dotrwali wiernie;
Aż kolce onych wpiły się w kości:
Panie! litości!

Już niedowiarki krzyczą przed światem,
Żeś Ty nie ojcem naszym lecz katem!