Strona:Poezje (Władysław Bełza).djvu/101

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„Bądź pozdrowiona! bądź błogosławiona
Święta boleści co mi piersi krwawisz.”
J. I. Kraszewski.


Było to dziewczę hoże, uśmiechnięte,
Na poły ziemskie, a na poły święte.
Z jasnemi sploty warkoczów u czoła,
I z rozwianemi skrzydłami anioła!
A tak się światu uśmiechało słodko,
Tak się wdzięczyło jak róża do słońca! —

Zgasłaś już, zgasłaś serdeczna pieszczotko!
Zaszło słoneczko w mrok ciemny bez końca!
A takie pustki w sercu mem po tobie,
Taki chłód w piersiach, jak w sklepionym grobie,
Gdzie tylko wicher prochami pomiata,
I skrzętny pająk sieć swoją zaplata.

Pomnę, w noc cichą, w pogodną noc czarów
Na szmaragdowym łąk naszych kobiercu,
Słowik pieśń rzewną dzwonił śród konarów,
A tyś śpiewała o lubym, o sercu —!

Pamiętasz droga? w twych złotych warkoczach,
Różyczka wtedy kwitnęła purpurą,
Łezka w niebieskich perliła się oczach,
I białe czoło zasnuło się chmurą!

Jam patrzył w ciebie — jak w niebios zjawisko!
I obie dłonie podniosłem do ciebie!