Przejdź do zawartości

Strona:Poezje (Władysław Bełza).djvu/087

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I.

Nie płacz, nie płacz synku drogi!
Żeś na ziemi swej ubogi!
Że nie miecz ci, ani radło,
Lecz tułactwo w doli padło —
Żeś łzy tylko i cierpienia,
Odziedziczył z twego mienia!

Przez Bóg żywy — to fałsz dziecię!
Najprzód wziąłeś na tym świecie,
To, co rodu twego znakiem:
Imię zacne — żeś Polakiem!

A czy wiesz ty, ile cześci,
Krwi i sławy w niem się mieści?
Czyś policzył te rozwiane
Na kurhanach twoich krzyże?
I te stepy zaludniane
Braćmi twymi na Sybirze?

O! puść w niebo wzrok zuchwalczy!
Ile gwiazd się złotych wije:
Tyle ludu twego walczy,
Tyle pada — tyle żyje!
I nadstawia piersi krwawéj,
Dla imienia tego sławy!