Strona:Poezje (Władysław Bełza).djvu/085

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
„Wyleć orłem z twego gniazda!
Miłać będzie taka jazda!
Spojrzyć z góry na twą ziemię,
I rodzinne twoje plemię!”
W. Pol.


O czem tak marzysz małe pacholę?
I czemu troska siadła na czole,
Na skroni twojej dziecięcej?
Czemu pierś twoją westchnienie wznosi,
A jasne oczy łza bolu rosi,
I serce bije goręcej?

Jak orlę młode z granitów skały,
Tak się do lotu zrywasz mój mały!
Jak skrzydła, wznosisz rączyny!
Na wiatr rozwiane jasne twe sploty,
Że mi wyglądasz synku mój złoty,
Jak anioł z Bożej krainy?

O! rozwiej skrzydła sokole młody!
Nad twoje ziemie, sioła i grody,
Nad rzeki twoje i morza!
I czy ci w polu zostać hetmanem,
Czyli u steru dzielnym retmanem:
Spocznie na tobie dłoń Boża!

Rzuć się w toń świateł, jak nurek śmiały!
I perły zbieraj synku mój mały!
Perły do dziejów skarbnicy!