Strona:Poezje (Władysław Bełza).djvu/037

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

X.

Mówią: gdy Szwedzi zamek zdobyli,
Z narożnej wieży w tej samej chwili,
Jakaś niewiasta z rozpaczą w oku,
Strąciła dziecię na dno potoku,
Co się pod zamkiem wił jak w pierścieniach,
I niknął w strasznej przepaści cieniach.

Do dziś dnia jeszcze prawi lud prosty,
Cudnej legendy tajemne słowo:
Że tą kapłanką, tą białogłową,
Była małżonka pana starosty.

Bo kiedy Szwedzi zdradziecko, nocą,
Grojecki zamek wzięli przemocą:
Ona, by syn jej nie wpadł w niewolę,
W ofierze niebu składa pacholę!
A sama w strasznej walki godzinie,
Rzuca się za niem w przepaść — i ginie!